r e k l a m a
StartRecenzjeFilmyRecenzja filmu: "Obcy - Przymierze"

Recenzja filmu: „Obcy – Przymierze”

Ridley Scott powraca do uniwersum, które sam stworzył wraz z filmem Obcy: Przymierze. Przed nami nowy rozdział serii, ale czy aby na pewno przełomowy? Film opowiada o losach załogi statku o nazwie „Przymierze”, która odkrywa planetę znajdującą się po drugiej stronie galaktyki. Z pozoru niesamowita planeta okazuje się być ciemnym oraz niebezpiecznym światem. Gdy załoga odkrywa mroczną prawdę, pozostaje im tylko ucieczka…

Twórcy dopieścili fabułę i widzowie z pewnością nie będą mieli wrażenia, że coś nie zostało jasno przedstawione tak jak w przypadku Prometeusza, gdzie sporo kwestii pozostawiono bez odpowiedzi. Z pewnością plusem dla fabuły będą losy załogi na podobieństwo części pierwszej. Tak więc, podobnie jak w oryginale, będziemy mogli liczyć na palcach jak cała załoga znika, oczywiście za sprawą pewnego niezbyt miłego gościa… Wrażenie robi między innymi scena wyjścia obcego na świat. Co ciekawe nie będzie to legendarny „chestbuster” lecz coś zupełnie innego. Jeżeli dodamy fakt, iż cały proces „zarażenia” dojdzie poprzez narząd słuchowy… Może tutaj postawię kropkę i nie będę zdradzał wszystkich szczegółów.

Szósta część z serii zawiera to, co najlepsze. Ridley Scott postanowił połączyć ze sobą mroczny, aczkolwiek mało dynamiczny styl z pierwszej części dodając do tego stopniowe rozszerzanie akcji oraz atmosferę z części czwartej. Wszystkie te elementy połączone w jedną całość dają doprawdy znakomity efekt, tak więc każdy widz (niekoniecznie fan serii) znajdzie tutaj coś dla siebie. Będziemy mieli sporo nawiązań, ale również powiew świeżości w postaci nowej wersji obcego, a także parę innych smaczków.

Zarówno Prometeusz, jak i Przymierze posiadają rangę R to jednak należy powiedzieć, że zdecydowanie bardziej krwawym filmem jest właśnie Obcy: Przymierze. Postawiono tutaj na sprawdzone środki i w moim przekonaniu bardzo dobrze, gdyż Prometeusz w pewnych momentach był bardzo schematyczny oraz po prostu nudny. Natomiast w Przymierzu powróci cała frajda z polowania obcego na ludzi. Tak więc, jak łatwo się domyślić, będzie tu sporo drastycznych scen a producenci naprawdę się postarali, aby przedstawić je w bardzo ciekawy a może i niekiedy innowacyjny sposób.

Fani mogli być nieco zaniepokojeni tym, w jaki sposób Ridley Scott wybrnie z tylu niewyjaśnionych spraw związanych z Prometeuszem, ale na całe szczęście wszystko zostało rozwiązane w wygodny sposób, aby zbyt bardzo nie rozciągać historii z poprzedniego filmu serii.

Michael Fassbender ponownie wciela się w postać droida. Już na samym początku możemy ujrzeć jego monolog skierowany do „ojca” Weylandiego. Jest to bez wątpienia jeden z głównych bohaterów i podobnie jak w Prometeusz spisuje się on naprawdę dobrze. Pozostali aktorzy jak James Franco czy … również nie zawodzą. Po odkryciu mrocznej prawdy możemy dostrzec oznaki paniki oraz strachu co oczywiście czysto aktorsko zostało bardzo dobrze zagrane. Rola Fassbendera i jego filozoficzne podejście może się wydawać nieco niepasujące do klimatu, jednakże dzięki temu film staje się jeszcze bardziej mroczny i tajemniczy.

Oprawa graficzna stoi na bardzo wysokim poziomie, ale to już właściwie wizytówka całej serii. Wszelkie mroczne zakamarki, sam statek, efekty specjalne czy po prostu nasz kochany obcy prezentują się wybornie i tylko oddają cały klimat oraz to, co w danym momencie dzieje się na ekranie. Również planeta, na której odbywa się akcja pomimo swojego mrocznego charakteru oraz ciemnej koloryzacji jest przedstawiona szczegółowo, ale co ważne bez nadmiernej przesady.

Jeżeli chodzi o muzykę, to jest ona ponownie klimatyczna i świetnie oddaje wręcz nieco klaustrofobiczny klimat filmu. Szczególnie gdy akcja dzieje się na statku a obcy atakuje załogę z pełnego ukrycia. Co tu dużo mówić ścieżka audio to po prostu mistrzostwo. Wrażenie robi śmiertelna wręcz cisza na skamieniałej planecie z oblodzonym i pękającym lodem. Muzyka komponuje się idealnie z aktualnymi wydarzeniami na ekranie, a oczywiście największe napięcie jest przy utworach odgrywanych w bliskiej bądź bezpośredniej obecności tytułowego obcego.

Zapraszamy na poniższe podsumowanie.

Podsumowanie

Kolejna już część z serii ma z pewnością pokaźną listę plusów i mamy tutaj naprawdę co podziwiać. Scott i autorzy scenariusza osiągnęli znakomitą równowagę, łącząc ze sobą najlepsze elementy z poprzednich części a przy tym zostawiając sobie nieco miejsca na parę nowości. Inteligentne spekulacje, głęboki mroczny klimat, w pewnych momentach spora intensywność akcji czy też krwawe wyraziste sceny sprawiają, że najnowszego Obcego ogląda się po prostu przyjemnie. Moim zdaniem Ridley Scott bardzo dobrze wybrnął z niewyjaśnionych kwestii z Prometeusza i nie podpinał ich na siłę pod Przymierze.

Stylistycznie film można uznać za piękny, z doskonałymi efektami, klimatyczną otoczką oraz ze starymi sprawdzonymi pomysłami połączonymi z czymś zupełnie nowym. To wszystko sprawia, że film Obcy: Przymierze to nie tylko obowiązkowa pozycja dla fanów serii, ale również dla osób, które nigdy nie były wielkimi fanami obcego, a jednak chciałyby zapoznać się z nową odsłoną. Z pewnością ani jedni, ani drudzy nie będą zawiedzeni.

Zwiastun

materiał filmowy w rozdzielczości Full HD

plakat

„Obcy: Przymierze”

Studio:
Scott Free Productions
Twentieth Century Fox Film Corporation
Brandywine Productions
TSG Entertainment
Strona www:
brak danych
reżyseria
Ridley Scott
produkcja
Australia, Nowa Zelandia, USA
czas
2h 2 min.

scenariusz
John Logan
Dante Harper
muzyka
Jed Kurzel
zdjęcia
Dariusz Wolski
Data premiery: 12 maj 2017 (Polska)
4 maj 2017(Świat)
Ocena: 8+/10
Data i wydanie DVD / Bluray: jeszcze brak
Recenzja filmu: "Obcy - Przymierze" ZAJAWKARZ HOME SITE POLECA Recenzja filmu: "Obcy - Przymierze"

Podsumowanie i ocena końcowa

Autor publikacji

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Reklama