r e k l a m a
StartRecenzjeFilmyRecenzja filmu: "Matrix"

Recenzja filmu: „Matrix”

Matrix – niezwykła filmowa wersja powieści „Alicja w Krainie Czarów”. Dzisiaj ten film to już dobra, stara klasyka cyberpunku, wymyślona przez dwóch amerykanów polskiego pochodzenia (wtedy jeszcze bracia Wachowski) i nagrana przez Joela Silwera.

Jednak, w tych czasach (1999 r.) to był rewelacyjny przełom, który zregenerował światowy „efekt mcdonaldyzacji”. Przykładowo, dzisiaj niemal wszyscy chcą posiadać Iphona marki Apple, tak w czasach prezentacji pierwszej części filmu Matrix wszyscy chcieli oglądać ten film. I mogli, w odróżnieniu od kupowania Iphona.

Wszystko się zaczyna od tego, że główny bohater, Thomas Anderson (Keanu Reeves), jest zwykłym programistą, który pracuje w korporacji. Nocą jest hakerem, znanym w sieci jako Neo. On nie jest prostym człowiekiem. Odróżnia się od większości ludzie tym, że wie więcej, myśli więcej i czasami już nie może odróżnić realności od snu, gubi się w swoich poszukiwaniach prawdy, o której nic nie wie, nie zna tego czego szuka, ale dokładnie wie, że ma coś znaleźć…

Spontanicznie na monitorze jego komputera pojawiają się zielone literki na czarnym tle z wskazówką: „Idź za białym królikiem”. To zdanie znane nam z już wspomnianej bajki Lewisa Carrolla, tym czasem w filmie biały królik pojawia się na ramieniu pewnej kobiety, która przypadkiem (a może nie przypadkiem) trafiła przed jego próg do mieszkania razem z grupą kolegów Andersona. „Królik” zaprowadził Neo na imprezę, gdzie zapoznał się z Trinity (Carrie-Anne Moss), która powiedziała mu o Morfeuszu (Laurence Fishburne).

W niedługim czasie Thomas Anderson spotkał się z Morfeuszem, który mu powiedział: „Neo – ty jesteś wybrańcem”. Przy tym spotkaniu Morfeusz zaczyna opowiadać Neo o Matrixie.

„Matrix jest wszędzie…” – zaczął Morfeusz…

Poza tym, Morfeusz proponuje Neo dwie pigułki do wyboru. Niebieską, która wszystko przywróci na swoje miejsce i czerwoną, która ma pokazać „Na ile jest głęboka nora królika”. Nie ma wątpliwości co do wyboru Neo. Otóż, jak wygląda prawdziwy świat? I czym tak naprawdę jest Matrix?

Realny świat jest okupowany przez maszyny. Do tego doprowadził rozwój HR, intelekt sztuczny. I teraz mamy nie 2014, a w czasie prezentacji filmu nie 1999, a już XXII wiek. Tutaj maszyny produkują ludzi i pokazują im film nazywany życiem. To życie jest w Matrixie. Niektórzy ludzie już na tyle są uzależnieni od niego, że byliby zszokowani jeżeli nagle zostaliby od niego odłączeni, powracając do świata realnego, w którym zostało się tylko jedyne już miasto – Sion. Co się w zasadzie stało z Neo. Morfeusz i jego ekipa żyją na okręcie nazywanym „Nabuchodonozor”. To jest ich dom, a także punkt odprawienia do Matrixa, fikcji w której żyjemy my, ludzie XXI wieku. W naszym świecie nazywano ich decydentami. Teraz powstają pytania: dlaczego Matrix pozwolił na urodzenie Neo? Czy przypadkiem jego urodzenie nie było bugiem systemu? Trudno się wypowiedzieć na te pytania. Prawdopodobnie tą kwestię scenarzyści pozostawiają widzom do przemyślenia lub jeszcze bardziej czynią ten film tajemniczym. A może będzie okazja znaleźć odpowiedzi w następnej części filmu. Wiemy tylko to, że są inne okręty w świecie realnym i kapitan każdego z nich ma kody do komputera Sionu. Prawdopodobnie w tym komputerze kryje się główna tajemnica pochodzenia świata. Te kody chcą dostać agenci Matrixa, którzy nie mogą dostać się do świata realnego, a ich funkcja polega na złapaniu decydentów w Matrixie. Jak decydenci dostają się do Matrixa? Wszystko jest oparte na połączeniu telefonicznym. Właśnie telefon jest tą „Skrzynką Pandory”, która daje możliwość wędrówki w świat Matrixa w celu złamania utopijnego systemu… A tam, na nich czekają już agenci…

Fantastycznym agentem oraz przedstawicielem zła, zła maszynowego, jest Agent Smith (Hugo Weaving). Agenci Matrixa są personifikacją diabła, którym są maszyny. Wywołują oni skojarzenia z agentami F.B.I. i mogą robić wszystko w Matrixie, ponieważ mają wiedzę lub wiarę, że Matrix nie jest rzeczywistością. Agenci są podobni do oszustów, którzy mogą chytrze, niczym jak w grach komputerowych, nadawać sobie super zdolności. Co zresztą skutecznie właśnie to robią – w Matrixie. Więc, jedyną słuszną radą jest chyba tylko ucieczka przed nimi. Tajemnicą i jednocześnie kluczem ratunkowym dla decydentów jest zrozumienie istoty Matrixa – zachowywać się jak sami agenci. Morfeusz wie to i nawet mówi w pewnej części filmu: „Niektóre przepisy można obejść, a inne złamać.” A skoro tak, to każdy może być wybranym, warto tylko ogarnąć istotę systemu?

W takim razie dlaczego tacy ludzie jak Morfeusz wchodzą w Matrix, gdy nie mogą poradzić sobie z jego agentami? Oni szukają wybranego. Człowieka, który może uratować świat i zniszczyć agentów oraz sam Matrix…, aby przedstawić ludziom rzeczywistość. Więc, tutaj zaczynają się wątki teoretyczne oraz grunt religijny tego filmu.

Przez cały film widz stawia sobie pytanie: „W jakim sensie wybrany?”. W trakcie dłuższego oglądania to pytanie zmienia się na: „jest on wybranym czy nie jest” i rodzi wątpliwości oraz zmusza widza do kibicowania bohaterowi jakim jest Neo, wybrańcowi, który może być mesjaszem w świecie Matrixa ratującym wszystkich ludzi otwierając im oczy na prawdziwą rzeczywistość.

Zastanówmy się na chwilę, co nas odróżnia od ludzi w filmie, którzy żyją w Matrixie? Całe życie nas prześladują różnego rodzaju problemy. Państwo nas ogranicza, zakazuje nam różnych rzeczy, zmusza do pracy, nakłada podatki. Męczy nas dużą ilością reklam. Kusi drogimi samochodami i łatwym życiem, a większość ludzi widzi je wyłącznie w telewizji. Czasu coraz mniej, a on biegnie do przodu. Jedzenie coraz gorsze. Ludzie coraz niebezpieczniejsi. Pogoda zmienia się, grożąc nam różnego rodzaju katastrofami. Czasami nie chce się nam już żyć, ale nie możemy wyjść z systemu. Może dlatego wymyślili reinkarnację. Żebyśmy odczuwali poczucie fatum, niemożliwości to wszystko zakończyć. W Matrixie nic się nam nie należy oprócz istnienia w systemie. I jesteśmy zmuszeni szukać chociażby najmniejszego pozytywu: jeść hamburgery w mcdonaldzie popijając coca-colą i cieszyć się z tej okazji. Więc, możliwie że naprawdę rola Neo polega na tym, żeby być ratownikiem, mesjaszem. Niestety, wątek chrześcijaństwa nie jest nawet dotknięty. Możemy podejrzewać, że Neo może być nowym Chrystusem, ale na pewno nie chrześcijaninem, a tym bardziej nie katolikiem.

Możemy tak sądzić chociażby ze stylu ubioru? Główni bohaterowie filmu są ubrani w płaszcze skórzane oraz posiadają ciemne okulary, co robi ich podobnymi do mafii, mafii dobra, jakby dziwnie to nie brzmiało.

Film jest pełny ciekawych rzeczy. Zaczynając od odzieży, gestów, stylu prowadzenia walki, którą film jest bardzo nasycony. Przykładowo, źli agenci walczą pięściami, co jakby pokazuje ich grubość, złość, maszynową tępość i nieelastyczność. Z kolei, ruchy Neo są płynne, a styl walki jest wschodni. Neo stosuje Kung Fu, co jakby przywołuje na myśl harmonię, yin yang i nadzieję, że zapanuje dobro.

Jednym z ważniejszych elementów, które doprowadziły film do niezwykłej popularności – to efekty specjalne. Przykładowo rewelacyjny oraz kultowy gest Neo w trakcie uchylania się od kul, który nazywa się bullet time. Pierwotnie ten „fokus” zastosował w akcjach swoich filmów reżyser John Woo. Jednak Joel Silwer potrafił zrobić to bardziej skutecznie. Także bardzo jest imponująca trajektoria kamery – obrót o 360 stopni, kiedy Trinity występuje w walce z wrogami, oraz dużo innych rzeczy, które w efekcie stały się kultowymi.

Generalnie, dobór aktorów jest doskonały. Każdy jest na swoim miejscu. Jak najbardziej odpowiada swojej roli…

Jeszcze jednym niemało ważnym wątkiem, który bardzo wzbogaca świat Matrix, jest muzyka. Doskonały dobór soundtrack-ów: Rammstein, The prodigy, Marilyn Manson. Prawie wszystko to, czego ludzie w życiu codziennym starają się unikać. Tutaj to pasuje jak najbardziej i nawet wywołuje zachwyt u zwolenników muzyki poważnej.

Obserwując tą intensywność zmian rzeczywistości, cały czas się zastanawiasz gdzie jest realność, słuchając tej napiętej muzyki i biorąc udział w walkach kibicując Neo. Cały czas na coś czekasz, odczuwając, że czegoś jeszcze brakuje w tym filmie. Jest on przerażający i równocześnie zachwycający. Wymusza zastanawianie się nad rzeczywistością. Rzeczywistość… Co jest tym elementem, bez którego nie obchodzi się żadna rzeczywistość i żaden, nawet najbardziej straszny i napięty film… – miłość. I czy przypadkiem nie miłość może być tym najważniejszym bodźcem, który może uratować świat Matrix / nasz świat?!

Warto zaznaczyć, że Matrix uwielbiają ludzie dwóch kategorii: ci którzy bardzo zachwycają się efektami wizualnymi, oraz ci którzy niesamowicie kochają naukę oraz jej wyzwania. Tutaj tych wyzwań jest bardzo dużo w dziedzinach religii, historii, socjologii, fizyki, inżynierii i możliwie nawet polityki.

Nie można ukrywać – Matrix jest filmem, który raz i na zawsze zmienił świat. Może nie aż tak radykalnie jak tego oczekiwaliśmy, ale na pewno nie zostawił bez zainteresowania żadnego obywatela naszego dzisiejszego Matrixa. Kasa z filmu jest o pięć razy większa od wydatków. Posiada cztery Oscary oraz wiele innych nagród filmowych. Zostawił po sobie dużo tajemnic, które ludzie nawet w dzisiejszych czasach starają się zbadać, pisząc o Matrixie w swoich pracach magisterskich a nawet doktorskich. Wszyscy staramy się zrozumieć prawdę – „nie ma żadnej łyżki.”

okładka

„Matrix”

Studio:
Warner Bros
Strona www:
brak danych
reżyseria
Andy Wachowski
Lana Wachowski
produkcja
USA, Australia
czas
136 min.

scenariusz
Andy Wachowski
Lana Wachowski
muzyka
Don Davis
zdjęcia
Bill Pope
Data premiery: 13 sierpień 1999 (Polska)
31 marzec 1999 (Świat)
Ocena: 10/10
Wydanie DVD / Bluray: Tak / Tak
Recenzja filmu: "Matrix" ZAJAWKARZ HOME SITE POLECA Recenzja filmu: "Matrix"

Podsumowanie i ocena końcowa

Autor publikacji

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Reklama