r e k l a m a
StartRecenzjeFilmyRecenzja filmu Valerian i Miasto Tysiąca Planet

Recenzja filmu Valerian i Miasto Tysiąca Planet

Luc Besson, dokładnie dwadzieścia pięć lat po filmie „Piąty Element”, powraca z kolejnym filmem science fiction. Czy jego najnowsze dzieło przynajmniej w części dorównało kultowemu „Piątemu Elementowi”?

Film ten powstał na bazie komiksu, który został zapoczątkowany już w latach 60 i był kontynuowany przez kolejne kilkadziesiąt lat. Była to seria francuskich komiksów o dwójce agentów podróżujących w czasie i przestrzeni autorstwa Pierre’a Christina (scenariusz) oraz Jean-Claude’a Mezeres’a (rysunki). Do tej pory nikt nie zdecydował się przenieść tego komiksu na ekrany a pierwszym, który na to się odważył był właśnie sam Luc Besson. Film oczywiście nie jest już tak spektakularny jak wspominany „Piąty Element”, ale trzeba przyznać, że jest to jednak dobra dawka kina SF z wieloma ciekawymi wątkami i być może w niedalekiej przyszłości będziemy świadkami nowej serii filmów z tej kategorii z Luc Bessonem w roli reżysera…

Film opowiada o losach agentów wojskowych, tytułowego Valeriana oraz Laureline. Poznają oni mroczną tajemnicę planety, którą czeka zagłada i oczywiście jako agenci zostają zaangażowani do misji jej ocalenia. W filmie nie brakuje wielu scen akcji, pościgów oraz innego typu zwrotów akcji, jest tu po prostu wszystko, czego potrzebuje prawdziwy film akcji.

„Valeriana” charakteryzuje specyficzny klimat wprowadzony przez Luca Bessona. Nie zabraknie tutaj specyficznego francuskiego humoru oraz nutki szaleństwa, z której znany jest francuski reżyser. Nie zabraknie pewnych nawiązań oraz scenerii do innych galaktycznych filmów jak choćby kultowego Star Wars, ale na szczęście nie będzie tego za wiele i filmu absolutnie nie można nazwać kopią, tym bardziej, że film bazuje na wspomnianej serii komiksów.

Należy jednak dodać, iż, mimo, że jest to adaptacja komiksów, to jednak wkradł się tutaj pewien chaos, gdyż sporo różnych wątków komiksowych zostało ze sobą zmiksowanych i czasami jest po prostu za wiele pobocznych wątków, a za mało tych głównych, czyli to co ma być najważniejsze. Nie jest to duża wada filmu, szczególnie dla tych, którzy nigdy nie spotkali się z komiksami, ale z kolei ci, którzy mieli z nimi styczność powinni szybko wyłapać te nieścisłości.

Luc Besson przedstawił główną postać Valeriana w sposób dość dwuznaczny. Z jednej strony jest to agent z nieco wybujałym ego, którego z wielu opresji wyciąga jego towarzyszka Laurelin. A z drugiej strony jest on przedstawiony jako typ podrywacza, który męczy marnymi tekścikami próbując się przypodobać płci przeciwnej. Z kolei Laureline została przedstawiona jako twarda agentka, która się „nie cacka” i może dokopać każdemu, kto wejdzie jej w drogę. Lecz, podobnie jak Valerian, ma ona również swoje drugie oblicze, w tym przypadku jako piszcząca rozpaczliwa dziewczynka.

Bardzo dobrą stroną „Valeriana” jest z pewnością oprawa graficzna. Jak przystało na film science fiction mamy tutaj sporo pięknych plenerów oraz fantastyczne wrażenia z efektów 3D. Jednakże można mieć wrażenie, że czegoś tutaj zabrakło. Porównując go do „Piątego Elementu” (bo jakże inaczej), nie ma tutaj wielkiej rewolucji, a kultowy film Luca Bessona pomimo upływu lat nie odbiega właściwie niczym od „Valeriana”. Wszystkie efekty wizualne zostały zrealizowane naprawdę solidnie, ale gdzieś zabrakło tej wyrazistości barw i kreatywności w jej wykorzystaniu podczas wielu akcji.

Z kolei logika nie jest zbyt mocnym punktem tego filmu, choć w sumie podobnie było z komiksami. Liczy się tutaj gęsta i pełna emocji akcja i rzeczywiście w tym filmie jest tego sporo. Może trochę dziwić fakt, że nie wykorzystano w pełni potencjału filmu i nie odwzorowano pewnych kwestii z komiksu. Dla przykładu: Laureline w komiksie miała rude włosy a w filmie pełen blond… To wprawdzie niuanse, ale mimo wszystko wpływają one ujemnie na całokształt tej produkcji?

Zapraszamy na poniższe podsumowanie.

Podsumowanie

Mimo pewnych niedoróbek film jest jak najbardziej warty obejrzenia. Nie tylko dla fanów serii komiksów, ale również dla tych, którzy nigdy o niej nie słyszeli. Jak na film SF jest tutaj sporo akcji, kilka ciekawych niespodzianek oraz nieprzeciętne efekty specjalne. Nie jest to z pewnością film na miarę „Piątego Elementu”, ale najnowsze dzieło Luca Bessona należy uznać za film udany i być może, po dobrym odbiorze, sam reżyser zdecyduje się na jego kontynuację, a seria „Valeriana” z pewnością na to zasługuje.

plakat

„Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara”

Zwiastun

materiał filmowy w rozdzielczości Full HD

Studio:
STXflms
EuropaCorp Films USA
Strona www:
http://valerianmovie.com
reżyseria
Luc Besson
produkcja
Francja
czas
2h 17 min.

scenariusz
Luc Besson
muzyka
Alexandre Desplat
zdjęcia
Thierry Arbogast
Data premiery: 4 sierpień 2017 (Polska)
17 lipiec 2017(Świat)
Ocena: 7+/10
Wydanie DVD / Bluray: brak / brak
Recenzja filmu Valerian i Miasto Tysiąca Planet ZAJAWKARZ HOME SITE POLECA Recenzja filmu Valerian i Miasto Tysiąca Planet

Podsumowanie i ocena końcowa

Autor publikacji

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Autor publikacji

Reklama