r e k l a m a
StartRecenzjeFilmyRecenzja filmu: "World War Z" - czyli średnia kaszanka o zombi i...

Recenzja filmu: „World War Z” – czyli średnia kaszanka o zombi i dlaczego nie warto iść do kina

„World War Z” trwa niecałe dwie godziny i zanim sobie napiszemy dlaczego nie warto wydawać pieniążków na ten film – zwłaszcza takich z którymi musimy się liczyć czy też takich, za które możemy sprawić sobie inną przyjemność, pewną niespodziankę to powiedzmy coś o filmie, a w zasadzie o tym co miało z niego być! Jeśli kochasz zombi to wierz mi dla świętego spokoju poczytaj ten wstęp i daj sobie spokój, lecz jeśli jednak lubisz czytać to zapraszamy do osądzenia tej średnio wysmażonej choć troszkę krwistej… kaszanki.

Okazuje się także, że i sami pisarze mają pewien pociąg do nie do końca martwych zwłok – jakkolwiek dziwnie to brzmi – jednym z nich jest również World War Z autorstwa Maxa Brooksa. Hollywood dość szybko chciało zarobić na tym tytule i podjęło próbę połączenia pisarskiego kunsztu z filmowym rozmachem. Dziełem tej dość prostej kombinacji jest właśnie najnowszy film Marca Forstera World War Z. Odpowiedzmy sobie na ważne pytanie: ile jest w filmowym tytule samej książki?

Okazuje się, że obie te pozycje łączy tylko tytuł, a nie jak mylnie niektóre media informują, że są powiązane. Udając się do kina nie wiedzieliśmy o tym, nie znaliśmy też przypisanej kategorii wiekowej PG13, ale jako, że spoczywa na nas odpowiedzialność, postanawiamy Was ostrzec, aczkolwiek nie do końca zachęcić do przekreślenia tego zarazem efektownego kina?. A propos’ to właśnie Marc Forster utopił większość funduszy w efektach specjalnych, które krótko mówiąc spodobały się nam w trakcie oglądania zwłaszcza za pierwszym razem pierwszego zwiastuna kinowej ekranizacji Wolrd War Z. Co różni film od książki? Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że zachowanie samych zombi… w filmie to niemal masowe i szalone maratony umarlaków, haha, zdziwiony? Ale po kolei, czas na krótkie opowiedzenie historii, mini recenzję i na pełną jeszcze raz niewiele dłuższą… recenzję.

Fabuła:

Gerry Lane (Brad Pitt) – były śledczy ONZ wraz z żoną i obydwiema córkami podczas stania w olbrzymim korku samochodowym w Filadelfii grają w ulubioną rodzinną grę. Zakłóca im jednak spokój dźwięk wydobywający się z policyjnych śmigłowców, a po chwili jakiś wybuch nieopodal i panika ludzi na przodzie tego tłoku. On już wiedział, że coś jest nie tak. Na jego i jego rodziny oczach policjant na motocyklu został staranowany przez duży wóz ciężarowy. Nie tracąc ani jednej chwili Gerry wiedział, że to jedyny sposób wydostania się z tego piekła. Kierując się za tą ciężarówką wpadł z rodziną w sam środek ogromnego zamieszania „epidemiologicznego”. Z niewiadomych przyczyn zauważa jak ludzie atakują się nawzajem, ale to już nie ludzie, a … bardzo szybkie zombi!

Epidemia szybko zamienia się w pandemię ogólno-światową. Pochodzenie wirusa jest oczywiście nieznane, a kiedy władze światowych sił zbrojnych nie dają sobie rady to właśnie Gerry Lane staje się potrzebny jako śledczy ONZ, który musi wpierw jednak ocalić a później opuścić swoją rodzinę… Co czeka świat? Wygląda na to, że tylko jeden kraj ustrzegł się przed bardzo poważną epidemią? Jak? Czy istnieje tam szczepionka?… A co zrobić, aby stać się niewidocznym dla zombi? I czy to w ogóle jest możliwe?… Na te pytania odpowiemy sobie w dalszej części…

Fabuła dość prosta, sam jednak film nakręcony został z dużym rozmachem, reżyser nie skupiał się zbytnio na działaniach politycznych, nie ma tu złych bogatych korporacji ani walki z terroryzmem. O dziwo, to nie popsuło odbioru filmu, ale jednak zabrakło tu intrygi, więc chyba jesteśmy zmuszeni cofnąć przed chwilą wypowiedziane słowa. Dlaczego? Myślimy, że końcówka filmu już nie współgra dobrze z całokształtem, jest też nudna, trudna do ogarnięcia i dlatego uważamy, że aspekty wyżej wymienione były w tej produkcji potrzebne. To tak jakbyście wyobrazili sobie film Resident Evil bez korporacji Parasol? No właśnie. Z drugiej strony film się broni jak może…, ale co z tego jak jednak rozczarowuje.

Obraz:

No okey, do głębszych wywodów jeszcze może powrócimy, skupmy się na samym obrazie i wersji 2D oraz 3D filmu: World War Z. Niestety w wersji 3D obraz jest często jakby rozmazany i chyba za jasny, po zdjęciu okularów odniosłem wrażenie, że wersja 2D musi być bardzo ponura, brak dobrego nasycenia kolorów – aczkolwiek możemy się mylić, w co jednak wątpimy, jako, że film był kręcony między innymi w Szkocji.

Ogólnie jak wersja normalna może być jeszcze całkiem całkiem, tak wersja 3D naprawdę nie zachwyca. W dodatku często mieliśmy wrażenie, że nie tylko coś na nas leci, co jest raczej nie do zniesienia, to często proporcje latających helikopterów nie pasowały do wielkości otoczenia. Czemu one są takie małe – zadawaliśmy sobie pytanie. Plusem wersji 3D było tylko wspaniałe animowane logo tuż przed filmem – jednego studia odpowiedzialnego za film… Tak, dla takich widoków w 3D naprawdę zaczyna się chcieć żyć i ciągle wpatrywać się w ten kosmiczny pejzaż….

Co ciekawe, przy takim dużym budżecie film pomimo świetnych obrazów, np. z Jerozolimy, ma swoje wpadki. Zombi niekiedy wyglądali na prawie zwyczajnych ludzi z trochę poszarpanymi włosami…

Dźwięk / Muzyka:

Nie można się zbytnio przyczepić w tej kategorii. Dźwięk okey i dość wyraźny, a muzyka prawie nie występuje…

Podsumowanie

Pewnie się niecierpliwicie i zastanawiacie jakim cudem poszliśmy do kina na Wolrd War Z? To proste, dobrze zmontowany zwiastun nas urzekł – ten sam możecie obejrzeć jeszcze raz i u nas…

World War Z wzbudził w nas mieszane uczucia. Luźne podejście Marca Forstera do interpretacji książki bez wątpienia przysporzy mu wielu krytyków, zwłaszcza u książkowych moli. Reżyser mając do dyspozycji wspaniałą, gotową wręcz fabułę i fundusze na pokrycie kosztów niesamowitych efektów, osiągnął jedynie połowiczny sukces. Pozostaje uczucie dużego niedosytu…

Czy warto obejrzeć World War Z? Tak, ale może trochę znudzić. Czy warto kupić film bądź też pójść do kina? My raczej odradzamy, ale na nudę może się okazać lekką strawą dla wątroby… jeśli ktoś lubi mniej straszną kaszankę…

Zwiastun

materiał filmowy w rozdzielczości Full HD

okładka

„World War Z”

Studio:
Skydance Productions
Hemisphere Media Capital
GK Films
Plan B Entertainment
Strona www:
www.worldw….com
reżyseria
Marc Forster
produkcja
USA, Wielka Brytania
Brad Pitt
Dede Gardner
Jeremy Kleiner
Ian Bryce
czas
116 min.

scenariusz
Brad Pitt
Dede Gardner
Jeremy Kleiner
Ian Bryce
muzyka
brak danych
zdjęcia
Ben Seresin
Data premiery: 5 lipca 2013 (Polska)
2 czerwca 2013 (Świat)
Ocena: 5/10
Data i wydanie DVD / Bluray: Tak / Tak
ZAJAWKARZ HOME SITE POLECA Recenzja filmu: "World War Z" - czyli średnia kaszanka o zombi i dlaczego nie warto iść do kina

Podsumowanie i ocena końcowa

Autor publikacji

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Reklama