r e k l a m a
StartRecenzjeKsiążkaRecenzja książki: "Królestwa Nashiry - Miecze Buntowników" - tom 2

Recenzja książki: „Królestwa Nashiry – Miecze Buntowników” – tom 2

Nie byłem nazbyt entuzjastycznie nastawiony, kiedy zaproponowano mi napisanie recenzji drugiego tomu „Królestw Nashiry”. Pierwsza część nie zachwyciła, rażąc infantylnością i nierealistycznością – spragnionych szczegółów odsyłam do wiadomego artykułu. Jak prezentuje się książka, opatrzona podtytułem „Miecze Buntowników”?

O dziwo, dużo lepiej i pozytywniej, niźli poprzedniczka. Oczywiście autorka nie wyzbyła się starych grzechów, co i rusz zarzucając nas niedorzecznościami, okrutnie spłycając wielkie wydarzenia, odbywające się w jej wymyślonym świecie (mowa o wojnie, która ogarnęła wszystkie królestwa), niemniej całość broni przede wszystkim interesująco skonstruowana fabuła oraz niepozwalająca na chwilę nudy, pędząca przed siebie akcja. Zacznijmy jednak od początku…

W Nashirze trwa pełny, otwarty bunt femtyckich niewolników przeciw talaryckim panom. Nie są to bynajmniej pojedyncze zrywy o charakterze wyzwoleńczym, ale skonstruowany i przemyślany ruch oporu, walczący, paktujący z drugą stroną, z czasem przeradzający się właściwie w odrębne państwo, prowadzące regularną wojnę z dotychczasowymi właścicielami. W obliczu epokowych wydarzeń, Talitha zmuszona jest do podjęcia niełatwej decyzji – czy zarzucić dotychczasową misję i wspomóc wojujących w słusznej sprawie, czy też kontynuować poszukiwania sposobu na zniwelowanie niszczycielskiej mocy Cetusa. Ta sprawa spowoduje, że pomiędzy nią i Saiphem dojdzie do fundamentalnej różnicy zdań, co pośrednio poskutkuje rozpadem pozornie nierozłącznego duetu.

Rzeczą natychmiastowo rzucającą się w oczy, o której wspominałem wyżej, jest niesamowicie dziecinne potraktowanie wojny i metod jej prowadzenia. Brakuje chociażby minimalnego tła działań zbrojnych, podłoża politycznego czy jakiegokolwiek uzasadnienia dla czynów poszczególnych buntowniczych oddziałów. Po prostu idą, atakują, zdobywają nowy obiekt i nagle staje się on ich nową „kwaterą główną”, niczym w podwórkowych zabawach siedmioletnich chłopców. Nie mają najmniejszych problemów z zaopatrzeniem, nie cierpią głodu, właściwie nie ma rannych, po wiekach zniewolenia wszyscy walczą jak najznakomitsi fechmistrzowie… No po prostu nic, tylko chwytać za broń i się buntować! Mówiąc zaś całkowicie poważnie, pani Troisi ma spore luki w kwestii opisywania działań wojennych tudzież okoliczności im towarzyszących. Także sceny batalistyczne dalekie są od doskonałości; zazwyczaj Talitha po prostu pędzi przed siebie, korzystając z właściwości swego magicznego miecza, zostawiając w pokonanym polu dziesiątki bezimiennych przeciwników, mordowanych w efektowny sposób. Autorka widocznie zapomniała, iż niedorosłej dziewczynie, nie wiadomo jak silnej i w co wyposażonej, wyczyny podobnego kalibru raczej nieprzystoją. Chodzi o zachowanie chociażby pozorów rozsądku – jej wrogowie to w znakomitej większości przeszkoleni żołnierze, silni mężczyźni, mający doświadczenie bojowe – a Talitha, pierwszy raz biorąca udział w naprawdę poważnych potyczkach, siecze ich niczym łany dojrzałego zboża, jeżeli mogę pozwolić sobie na tak oklepane porównanie.

Jednocześnie, pomimo wspomnianych nieścisłości, zaimponowało mi, że do tego wszystkiego próbowano przemycić jakąś głębszą refleksję nad zwycięzcami i pokonanymi. Rewolucja zjadła własne dzieci – tak naprawdę nie zmieniła niczego, po prostu ciemiężyciele i ciemiężeni zamienili się miejscami, niewrażliwi na głosy rozsądku, nie okazujący najmniejszej litości nawet niewinnym. Do skazania na najwyższą karę wystarcza fakt przynależności do innej rasy. To ważna wiedza szczególnie dla najbardziej podatnego na wpływy zewnętrzne młodego czytelnika, a przecież właśnie do nich adresowana jest właśnie gatunek reprezentowany przez włoską pisarkę. Cieszę się, iż autorka nie boi się podejmowania trudnych tematów – wspomnę jeszcze o tym w dalszej części recenzji. Dzięki temu „Miecze Buntowników” są czymś więcej niż zapełniaczem wolnego czasu; wyróżniają się spośród książek o podobnej tematyce.

Tak jak w poprzedniej części, tak i tutaj kuleje kreacja postaci. Tworzone na jedno kopyto, nie posiadają żadnej głębi, od razu wiadomo, kto jest dobry, a kto zły, po kim czego się spodziewać. Wyjątkiem jest jeden, jedyny bohater – Melkise, łowca nagród, znany jeszcze z poprzednich części, będący nieco bardziej skomplikowanym człowiekiem, niż wydaje się na samym początku. To jednak kropla w morzu. Właściwie ciężko napisać coś więcej w tym temacie, gdyż nic nie zmieniło się od „Marzenia Talithy” – status quo został utrzymany.

Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie wątek miłosny, w który autorka wplątała główną bohaterkę. Rozpoczynał się typowo – głupio i niedorzecznie – przestraszyłem się więc, że będę miał do czynienia z nieudolną historyjką na najgorszym poziomie. Troisi jednak nieco wyłamała się ze schematu, podnosząc tym samym poziom swojej publikacji, za co należą jej się wyrazy uznania. Talitha zmuszona będzie przeżyć spore rozczarowanie, gdyż ktoś, o którego uczucia była więcej niż pewna, zupełnie nie odwzajemni jej zainteresowania. Powiew świeżego powietrza po licznych parach, zakochujących się w sobie wieczną miłością po kilkunastu stronicach książki.

Znakomicie – i jest to bodaj najmocniejszy punkt powieści – prezentują się przygody Saipha i Verby, jedynej istoty, która przetrwała zagładę cywilizacji tysiące lat temu. Wspaniale przedstawiona relacja, rozpoczynająca się od stosunków „mistrz-uczeń”, zmierzająca stopniowo w stronę partnerstwa. Obaj mężczyźni powoli odkrywają łączące ich pokrewieństwo dusz i umysłów, a także rozumieją problemy, które targają nimi nawzajem. Również opisy ruin oraz śladów starożytnych mieszkańców pustyni, na które natyka się Saiph, stoją na wysokim poziomie – czego niestety nie mogę powiedzieć o innych objaśnieniach, dotyczących np. potworów. Pani Troisi zna chyba tylko jedną jednostkę długości – jest nią sążeń.

Jako atut odczytuję również specyficzne przedstawienie religii w wykreowanym świecie. To kolejny podjęty trudny temat, o którym zobowiązany jestem napisać. Przeważnie w fantastycznych uniwersach bogowie są prawdziwi, namacalni, nagradzają bądź karzą swych wyznawców, aktywnie ingerując w świat ludzi. W „Mieczach Buntowników” kapłani i kapłanki, strzegący czystości wyznania, przedstawieni są raczej jako zorganizowany aparat terroru i ogłupiania obywateli, jako chciwcy, ukrywający przed wiernymi prawdę, tworzący obraz bóstw podług własnych potrzeb, wyobrażeń i pożądań. Wielu czytelników (w tym i ja) zapewne dopatrzyłoby się niepokojących podobieństw do Ziemi dwudziestego pierwszego wieku. Brawa za odwagę, ponieważ jest to zagadnienie delikatne, rzadko poruszane przez innych autorów.

Należy pamiętać, iż styl prozatorski, prezentowany przez włoską autorkę, należy do nurtu tak zwanej „fantastyki młodzieżowej”. Większość wypunktowanych tutaj przeze mnie wad raczej nie zostanie wychwycona przez nastoletniego czytelnika, do którego przecież „Królestwa Nashiry” są adresowane. Właśnie tej grupie odbiorców lektura powinna sprawić największą satysfakcję, co więcej, niepozbawioną głębszych wątków. Dojrzalsi odbiorcy powinni potraktować pozycję jako trzymającą w napięciu, miejscami ciekawą, miejscami głupawą rozrywkę.

Podsumowanie

Nie wiem, na ile tomów obliczyła swój cykl Licia Troisi, niemniej po dwóch przeczytanych książkach, wciąż mamy więcej postawionych pytań niźli udzielonych odpowiedzi. Nie zaprzeczę, że chętnie sięgnąłbym po kolejne tomy, aby dowiedzieć się, jak potoczyły się dalsze losy Talithy, Saipha, Verby, czy wielu innych bohaterów, a także całego królestwa, stojącego w ogniu. Jednakże nie będę próbował czynić tego za wszelką cenę, wypatrując nowych powieści na rynku wydawniczym – raczej potraktuję na zasadzie: „Jeżeli wpadnie mi w ręce, to z przyjemnością przeczytam”. I to będzie najtrafniejszym podsumowaniem także „Mieczy Buntowników”.

okładka

„Krolestwa Nashiry – Miecze Buntowników” tom 2

O Autorze książki:

autor

Licia Troisi – ur. 1980 r. w Rzymie. Pracuje w rzymskim obserwatorium jako astrofizyk. Pierwsze opowiadanie napisała w wieku 7 lat dla swoich rodziców. W wieku 21 lat zaczęła pracować nad swoją pierwszą trylogią Kroniki Świata Wynurzonego (Cronache del Mondo Emerso ), które w Polsce ukazały się nakładem wydawnictwa Videograf. Wszystkie części tej trylogii znalazły się w pierwszej dziesiątce na liście bestsellerów we Włoszech. Następna trylogia nosi tytuł Le Guerre del Mondo Emerso (Wojny Świata Wynurzonego); jej pierwsza część Sekta Zabójców została wydana w nakładzie 300 000 egzemplarzy. Powieści Licii Troisi były tłumaczone na inne języki, w tym: niemiecki, francuski, holenderski, rosyjski, hiszpański i portugalski.

Podsumowanie
Recenzja książki: „Królestwa Nashiry – Miecze Buntowników” tom 2
Plusy Nagroda
  • Tendencja zwyżkowa w stosunku do poprzedniej części
  • Postać Melisa
  • Przystępna dla młodzieży
  • Podejmuje niełatwe tematy
Recenzja książki: "Królestwa Nashiry - Miecze Buntowników" - tom 2
Minusy
  • Przewidywalna
  • Szablonowa
Ocena

 

Opis Wydawcy:
UWAGA: spoilery!

Kontynuacja przygód Talithy, córki hrabiego Królestwa Lata, i losów Nashiry – mitycznego świata, któremu grozi zagłada.

We wszystkich czterech królestwach Nashiry wybuchają bunty niewolników, których nie jest w stanie stłumić wojsko dowodzone przez ojca Talithy, okrutnego hrabiego Megassę. W tym czasie Talitha wraz z Saiphem, swoim niewolnikiem i zarazem przyjacielem, odnajduje mężczyznę o imieniu Verba, który wie, jak uchronić Nashirę przed zagładą. Ale Verba jest obojętny na los Nashiry i ucieka w kierunku nieznanych ziem, podczas gdy Talitha i Saiph walczą u boku buntowników w wojnie, która z dnia na dzień staje się coraz bardziej krwawa. Wkrótce Talitha będzie musiała dokonać niezwykle trudnego wyboru: szukać Verby czy walczyć u boku rebeliantów, stając w szranki ze swoją rasą i przeszłością.

ROZPOCZYNA SIĘ WALKA O WOLNOŚĆ!

Świetna lektura. Jak zawsze w powieściach Troisi jest wiele zwrotów akcji.

Miecze buntowników nie zdradzają wszystkich tajemnic Nashiry. Jak potoczą się losy tego świata, dla którego – jak się zdaje – nie ma ratunku? Jaki los spotka poszczególnych bohaterów? Odpowiedzi na te pytania znajdziemy zapewne w kolejnym tomie…

Podsumowanie i ocena końcowa

Autor publikacji

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Reklama